Od poniedziałku zaczynam staż. Załatwiłam już wszystkie urzędowe sprawy - nareszcie. Miałam pewien problem ze zrobieniem badań. Panie rejestratorki uważały, że muszę czekać do piątku żeby przyjął mnie jakiś lekarz, a przecież osoby z medycyny pracy wchodzą bez kolejki... moje tłumaczenia były na nic, ale wystarczył tylko jeden telefon do siostry ciotecznej, która jest pracownikiem tego centrum medycznego i nagle lekarze się znaleźli, przyjęli mnie od ręki. Nie można było tak od razu? Tylko sobie nerwów naszarpałam... Ona jest po to by pracować, a nie robić łaskę pacjentom. Mimo, że chodzę tam do lekarza rodzinnego, to nigdy nie zostałam tak potraktowana. Na szczęście już po wszystkim i w poniedziałek zaczynam staż. Rozmawiałam nawet z kierownikiem mojego działu, powiedział mi, że są dziury w kadrach i bardzo potrzebuje pracowników. Także teraz wszystko w moich rękach! Muszę wykazać się z jak najlepszej strony.
Jak minął wam dzień Matki? Ja niestety mogłam kupić mamię jedynie czekoladę ze względu na moje braki finansowe, choć powiem wam, że kiedyś nigdy nie kupowałyśmy sobie nawet takich rzeczy. Nie miałyśmy ze sobą tak dobrych stosunków jak teraz. Bardzo się cieszę, mimo tego, że jest jaka jest, bo kiedy ma zły humor, to lepiej z nią nie rozmawiać, ale to zdarza się rzadko. Tak czy siak, od roku jest lepiej niż kiedykolwiek, zwierzamy się ze swoich problemów, wieczorami potrafimy rozmawiać do późnej godziny. Jest dobrze i nie chciałabym tego zmieniać.
Pogoda oszalała. Ostatnim wieczorem naszła taka ciemna chmura, że myślałam, że nadciąga wielki huragan. No, ale jak wiadomo z dużej chmury mały deszcz. Popadało może 15 minut i przestało.
Za to dzisiaj pada cały dzień. Byłam zmuszona wyjść z domu po odbiór wyników morfologii i skończyło się to przemoczonymi butami i zmarzniętymi stopami. Na szczęście mogę się już siedzieć w domu i obijać się, choć nie tak do końca. Ostatnio codziennie ćwiczę. Nic specjalnego brzuszki, przysiady, babskie pompki, nożyce i rowerek przez parę minut. Nie chcę schudnąć. Chcę wyrzeźbić ciało, bo przez brak ruchu totalnie sflaczało. Chciałam się za nie wziąć i już widzę różnicę w wyglądzie skóry, wydaje mi się, że jest ładniejsza, albo to tylko moje schizy, ale nie zamierzam przestać, bardzo mi się to spodobało.
Tadaaaam! Chciałabym wam dziś przedstawić naszego nietypowego członka rodziny. Jest ogromny! Dostałam go na swoje 18 urodziny od Sebastiana. Pamiętam, że kiedy go zobaczyłam przeżyłam szok i nie dziwcie mi się, bo gdy go postawię jest większy ode mnie!
Zapisałam się do wakacyjnego projektu. Moim zadaniem jest wybranie dziesięciu czynności, które chciałabym wykonać przez wakacje. Wybór był ciężki, niektóre z rzeczy już niedawno wykonałam, ale udało mi się dokonać selekcji.
1. Opalić się.
2. Wywołać zdjęcia.
3. Wysłać list w butelce z kontaktem do siebie.
4. Przez cale wakacje robić zdjęcia (przynajmniej jedno dziennie), a pod koniec wakacji zrobić album.
5. Wykonać coś własnoręcznie. DIY!
6. Ćwicz regularnie.
7. Napisz do kogoś list, lub wyślij pocztówkę.
8. Nie ścinać włosów.
9. Wybrać się za miasto na rowery.
10. Uzbieraj pieniądze.
Serdecznie zapraszam do udziału! Po szczegóły zapraszam was do Nath Madeline.
Powodzenia na stażu!!! :D
OdpowiedzUsuńGdzie ty trzymasz tego miśka? Ja bym nie miala go gdzie dać... xd
Ja równiez życzę sukcesów i powodzenia na stażu.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nawet z czekolady mama się cieszy. W końcu to właśnie mama. Miś jest także wspaniały. No i zainspirowałaś mnie do wysłania listu w butelce! :)
I to wszystko wyjaśnia xd
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona ze stażu.
OdpowiedzUsuńJa też przez wzgląd na braki w oszczędnościach nie miałam zbyt możliwości kupienia mamie jakiegoś ekstra prezentu - skończyło się na tym, że wysprzątalam całe mieszkanie i zrobiłam obiad :)
Mam nadzieję, że przy Twoich ćwiczeniach obejdzie się bez takich zakwasów jak u mnie - od wczoraj mam kłopoty nawet z siadaniem ;p
o, gratuluję stażu! mam nadzieję, że Ci się tam spodoba i zostaniesz na dłużej, a pięniądze będą nieliche! :)
OdpowiedzUsuńoba komentarze mam, po prostu nie na wszystkie udało mi się jeszcze odpowiedzieć, ale właśnie się za to zabieram.
fajnie, że zaczynacie życie na własną rękę, to ogromna odpowiedzialność i od kobiety niestety wymaga się też dużej pomysłowości w kryzysowych sytuacjach, ale dasz radę! my, Aśki, jesteśmy niezawodne, pamiętaj o tym :)
ja mam mieszkanie ze spółdzielni, ale w Berlinie są całkiem inne zasady wynajmu, niż w Polsce. mało kto ma tutaj mieszkanie własnościowe.
Moim zdaniem znajomości to duża część sukcesu.
OdpowiedzUsuńMamie też kupiłam coś niewielkiego, ale to nie o prezenty chodzi na szczeście:)
Ja od wtorku, chyba jednak z tym wyciskiem to przesadziłam :D
OdpowiedzUsuńCwiczę z Mel B - po dwa bądź trzy zestawy 10-minutowe - to w domu. Tak to jeszcze jeżdżę na rowerze - albo stacjonarnym, albo zwykłym - teraz całe szczęście mam już na to czas :)
OdpowiedzUsuńMinimum pięć, w końcu nie trzeba martwić się o jutro :)
OdpowiedzUsuńTaa, w tym kraju bez znajomości ciężko cokolwiek załatwić... Powodzenia na stażu!
OdpowiedzUsuńTe czekoladki wyglądają bardzo ładnie, muszą być pyszne :D
Ah, nie ma to jak moja skłonnośc do interpretowania wszystkiego dosłownie :p
OdpowiedzUsuńPowodzenia na stażu (trzymam kciuki za to, żeby zaowocował on dalszą współpracą)
OdpowiedzUsuńMisiek przecudny, ale ja bym nie miała go gdzie trzymać ;)
Najważniejsze jest, żeby o dniu Matki pamiętać, a dołożenie do tego jakiegoś drobnego prezentu jest jeszcze lepsze jeśli ma się takie możliwości. dla Mam najważniejsze jest to, że się o nich pamięta ;)
Nie masz nigdzie udostępnionego adresu swojego bloga, więc nie mam Cię jak odwiedzić... :)
UsuńŻyczę powodzenia na stażu, trzymam kciuki! Ja niestety nie miałam dla mamy żadnego super prezentu, głównie z tego samego powodu co ty, ale wpadłam ostatecznie na ciekawy pomysł i własnoręcznie zrobiłam jej taki notes z najładniejszymi cytatami. Wypełniłam go nimi po brzegi i ładnie ozdobiłam, moja mama lubi takie rzeczy więc była bardzo zadowolona. :) Miś jest świetny, bardzo mi się podoba! :)
OdpowiedzUsuń"Oj tam" najlepsze na złagodzenie sytuacji ;P
OdpowiedzUsuńhaha, pogoda taka, jaka u mie na co dzień :D A co do projektu, jeśli chcesz, możesz wybrać też więcej rzeczy :)
OdpowiedzUsuńw dzisiejszym świecie niestety bez znajomości czy pieniędzy się nie obejdzie i też nie raz się o tym przekonałam. niestety taki naród, tacy ludzie.
OdpowiedzUsuńale Misiu słodki:)
też zapisałam się do tego projektu, jednak nie umiem zdecydować się na żadne zadania konkretnie bo wiele z nich udało mi się też zrealizować. postanowiłam więc zrobić ich jak najwięcej z tych wszystkich 100:)
Oj prawda, bez znajomości byłoby cholernie cieżko :(
OdpowiedzUsuńMoja też była tania, chyba 20zł za nią dałam w h&mie :)
nawet nie wiesz jaką ja gehennę przechodziłam, zanim powiedziałam tacie, że chce wyjechać i że będę mieszkać z chłopakiem. ale jakoś minęło, on zaakceptował - reszta rodziny nie. i trochę mnie to boli, ale co poradzę. muszę z tym życ :) trzymam kciuki i czekam na relację, mam nadzieję, że pójdzie wszystko jak z płatka :)
OdpowiedzUsuńfajny ten projekt, może też się w coś takiego pobawię ;)
OdpowiedzUsuńAjj :D fajny misiek, ja takiego też na osiemnastkę dostałam,ale mój już wywędrował z domu. Był za duży, nie miałam gdzie go trzymać, może komuś innego cieszy teraz :)
OdpowiedzUsuńA dzień matki... Miałam imieniny, więc razem z mamą świętowałyśmy.
Powodzenia na stażu :)
ja z mamą mam dobry kontakt ale z ojcem to szkoda gadać :p uroczy misiu! :)
OdpowiedzUsuńjaki ogromny miś :D ale jaki super! fajny prezent ;)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że będziesz bardzo ze stażu zadowolona ;) tego Ci życzę z całego serca!
fajne są takie postanowienia, oby udało Ci się je zrealizować, świetny pomysł z tym listem w butelce z kontaktem do Ciebie! powodzenia z ćwiczeniami i wycieczkami rowerowymi ;)
a na co plany zmienisz? mam nadzieję, że to wyjdzie Ci na dobre i że będziesz zadowolona z wyboru ;) kryminologia musi być mega ciekawa!
W takim razie życzę, by wszystkie Twoje wakacyjne marzenia się spełniły :-) Miś jest rewelacyjny, zawsze mi się taki marzył :-)
OdpowiedzUsuń