8.08.2014

09. WŁASNE ''M''

Nareszcie, stało się! Zamieszkaliśmy razem. Wiadomo luksusów nie ma, ciasne ale własne. Nareszcie mam swobodę, nie muszę słuchać głupiej gadaniny za uchem, choć przyznam, że mimo tego, że mama zaczęła dawać mi w kość to kiedy pakowałam swoje rzeczy, trochę dziwnie się czułam. To taka wielka chwila, możemy spędzać wspólnie czas, choć w tej chwili codziennie sprzątamy. Jest super, bo wiem, że to wszystko robimy dla nas, dla naszego komfortu. W sobotę idziemy zamówić meble, kupiliśmy już sporo akcesoriów, ale wciąż ciągle czegoś brakuje, albo coś mi się przypomina, ale to chyba standard, zapisuję wszystko na kartce, ale i tak coś mi ciągle umyka. Cieszę się, że tak szybko się udało i tak lepszego mieszkania byśmy nie znaleźli. Większa część porządków jest już za nami. Nawet nie wiecie jaka radość we mnie buzuje, aż wróciły mi chęci do życia, pewnie myślicie, że to głupie gadanie dziewiętnastolatki, ale domyślcie się jak może człowieka wykończyć chora atmosfera w pracy. Ale cóż, nie ma co się nad tym roztrząsać, nareszcie osiągnęłam to o czym marzyłam.
Długo mnie tu nie było, dużo się działo, jednym słowem korzystam z pogody, ale miałam pewne problemy zdrowotne. Leżałam nawet na pogotowiu. Nie wiem do tej pory co mi było, bo nasza polska służba zdrowia, nie była w stanie tego określić. Nie zdecydowałabym się na wizytę w szpitalu w środku nocy, ale dostałam wysokiej gorączki i drgawek połączonych z silnym bólem brzucha w prawym podżebrzu. Rano mnie wypuścili, dobrze się czułam, ale jak tylko zdążyłam wyjść to zrobiło się to samo, przespałam kolejny dzień. W pracy ledwo chodziłam i zostałam "wygoniona" bo w ogóle nie byłam w stanie funkcjonować, do tego pojawiły się wymioty. Całe dwa tygodnie chodziłam z uczuciem ciągnięcia i kucia w brzuchu aż w końcu przeszło. Po badaniach krwi, badaniu USG nie stwierdzono nic. Teraz czeka mnie wizyta u gastrologa, ale na nią muszę trochę poczekać. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku.

Dość gadania o chorobach, mam nadzieję, że będę miała czas zaglądać tu częściej. ;) 

#PSYCHO
#PLAŻA W CENTRUM MIASTA



#WYPAD DO LUBLINA /part one

#WYPAD DO LUBLINA /part two.

24 komentarze:

  1. Ale słodko razem wyglądacie *-* Super, że macie już własne mieszkanko! Mam nadzieję, że ze zdrówkiem będzie już wszystko dobrze i okaże się, że to nic poważnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluje :) Mi do własnego "m" jeszcze brakuje ale też się nie spieszę jakoś :)
    A co do zdrowia, to może trzeba porobić badania? Wiem ile to kosztuje ale też wiem jakie to ważne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najważniejsze, że mieszkacie razem. Macie własne cztery kąty i nikt nie będzie Wam w to wchodził z butami. co do polskiej służby zdrowia lepiej zostawić to bez komentarza.
    ja najchętniej jeszcze bym gdzieś wyjechała. gdybym mogła wiecznie bym jeździła, bo uwielbiam podróże:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najważniejsze, żebyś była zadowolona z tego co masz. A ze zdrowiem.. dobrze jest dopóki nic nam nie dolega. Osobiście nie cierpię lekarzy i tych wszystkich badań. Ale czasem warto dowiedzieć się co dzieje się w naszym środku.

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne zdjęcia! :)

    gratuluję wspólnego mieszkania i mam nadzieję, że to tylko upewni Was w tym, że dobrze się ze sobą czujecie!

    fakt, urządzanie mieszkania - swojego czy nie, pochłania mnóstwo pieniędzy, ale wiesz, część tych rzeczy zostanie Ci już na stałe! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Urządzanie własnego mieszkania to wspaniała sprawa :)
    To przykre, że trzeba długo czekać, by cokolwiek się dowiedzieć o swoim zdrowiu.

    OdpowiedzUsuń
  7. no to się opłaca! do mnie do pokoju mama płaciła chyba ponad 1000, a właśnie ostatnio przeglądała komody i 300/400 złotych, koszmar ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. gratuluję mieszkania:*
    ja też mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku, zdrowiej kochana! ♥

    obserwujemy? :*
    wykonuję też designy ;)
    www.hello-wonderful.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Jacy wy jesteście słodcy na tym zdjęciu :) W końcu na swoim, prawda? Zobaczysz, teraz już się wszystko ułoży :) Miejmy nadzieję, że ze zdrówkiem też będzie w porządku. Chociaż to i tak zbyt długo czeka się na badania. ;x

    OdpowiedzUsuń
  10. pewnie, że tak! jak coś, to ja poproszę zdjęcie! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. ja muszę sobie kupić półkę na książki, bo już nie mam, gdzie układać :(

    OdpowiedzUsuń
  12. ja w sumie nie, jak tak się zastanowić, to przydałoby mi się krzesło takie komputerowe skórzane, bo mam plastikowe z Ikei, no i półka na książki, a tak to wszystko mam :D

    OdpowiedzUsuń
  13. eeeej, czemu blogger mi nie pokazał nowego posta u Ciebie?! skandal.
    Zazdroszczę! Pierwsze mieszkanie, jakieby nie było daje wiele satysfakcji, zwłaszcza z ukochaną osobą. Szczęścia Wam życzę! <3

    ____
    Najlepsze, że dzień później jak jechałam przez centrum to widziałam mnóstwo plakatów o eskalatorze i zastanawiałam się jak mogłam wcześniej tego nie widzieć, skoro codziennie tą trasą jeździłam do pracy i z powrotem haha ;d najciemniej zawsze pod latarnią!

    OdpowiedzUsuń
  14. PS: Już wiem czemu mi nie wyświetliło, zmieniłaś adres bloga, a niestety blogger nie ogarnia takich rzeczy. Dodałam na nowo, więc będę na bieżąco :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekam z niecierpliwością :D ja też mam plan być na bieżąco, ale najpierw muszę coś zrobić z szablonem, bo prezentuje się okrutnie... Nie mam ani pomysłu, ani weny, ani nic, zaraz popadnę w rozpacz haha.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja z dysku jakiś stary załadowałam, czcionkę zmieniłam i mam w dupie, nic lepszego teraz nie wymyślę xD

    OdpowiedzUsuń
  17. świetne zdjęcie :)
    gratuluje wspólnego mieszkania :)

    http://kefashionsisters.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Takie początki wspólnego mieszkania są najwspanialsze :)

    OdpowiedzUsuń
  19. No to Ci zazdroszczę, bo moja obecna sytuacja mieszkaniowa doprowadza mnie do szału, a szczególnie siostra z którą mieszkam.
    Wracaj szybko do zdrowia :*

    OdpowiedzUsuń
  20. W takim razie życzę szczęścia w nowym mieszkaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  21. W chorobie to jest chyba najdziwniejsze, że po kilku dniach prawdziwego cierpienia, nagle wszystko przechodzi jak ręką odjął... Ale mam nadzieję, ze gastrolog nie stwierdzi nic poważnego i okaże się po prostu, że to była jakaś drobna, jednorazowa infekcja:P

    OdpowiedzUsuń
  22. Oby wszystko było okej z Twoim zdrowiem :)

    OdpowiedzUsuń
  23. super, że marzenie się spełniło, gratuluję! :)

    OdpowiedzUsuń